Pamiętam ten „smakowity” obraz z dzieciństwa. Zamknięta w słoiczkach konfitura wiśniowa ustawiona była w spiżarce, na specjalnej półce z innymi konfiturami. Każdy słoiczek miał na sobie piękną białą serweteczkę z falbankami, przewiązaną czerwoną kokardką. Na wszystkich przyklejona była etykietka z nazwą. Tego widoku i smaku nie zapomnę nigdy.
Moja babcia drylowała wiśnie ręcznie, w właściwie to „zapraszała” do tej czynności dziadka. Widziałam, jak spinką do koków bardzo zręcznie wydłubywał pestki. Cały fartuch miał opryskany sokiem, a do tego śmiesznie czerwone palce. Później się zbuntował i szedł do swojego składziku malować obrazy i rzeźbić do nich ramy.
Przez lata i ja wyjmowałam pestki z wiśni agrafką, do czasu, kiedy kilka lat temu kupiłam malutką drylownicę. Teraz całkiem sprawnie i szybko mi to idzie.
Moje konfitury
Nie robię wiele konfitur na zimę, ale te dwie na pewno: tradycyjną wiśniową i „boską różaną” – po kilka (a może kilkanaście) słoiczków…
Według receptury mojej babci Teofili.
Aha! Jeszcze robię powidła śliwkowe „palce lizać”. Dzisiaj opowiem Wam, jak robię konfiturę wiśniową.
Konfitura wiśniowa, jak ją przygotować
Gdybyście zapragnęli stworzyć aromatyczną konfiturę wiśniową, to trzymajcie się tych proporcji;
- 1 kg dojrzałych, ciemnych i zdrowych owoców
- 1 kg cukru
1 dzień – Umyte i wydrylowane z pestek wiśnie układam warstwami w szerokim naczyniu przesypuję cukrem, szczelnie przykrywam ściereczką i odstawiam na noc.
2 dzień – Następnego dnia, z przetrawionych przez noc w cukrze wiśni zlewam sok i zagotowuję go. Gorącym zalewam wiśnie i znowu całość odstawiam na noc.
3 dzień – W dniu ostatnim ponownie zlewam sok i gotuję go na maleńkim ogniu do momentu, aż odparuje z niego ok. 30%. Do wrzącego ulepu wrzucam wiśnie. Gotuję dwa, trzy razy – tak długo, aż konfitura uzyska pożądaną gęstość.
Należy pamiętać o tym, żeby raz na jakiś czas bardzo delikatnie zamieszać wiśnie, aby się nie przypaliły. Najlepiej drewnianą, dużą łychą zwaną kopyścią lub warzechą.
Jak sprawdzić kiedy konfitura wiśniowa jest gotowa?
Nalać troszeczkę na zimny spodek – jeżeli wiśnie są przeźroczyste, a ulep lekko gęstawy i klarowny, to można przekładać ją do słoiczków.
I jeszcze coś bardzo ważnego! Pod koniec gotowania dodaję do konfitury parę kropel cytryny… po to, aby nadać jej ognistego, czerwonego koloru. Drewnianą, dziurawą łyżką przekładam wiśnie do słoiczków i zalewam gorącym sokiem.
Zakręcam słoiki i odstawiam do wystudzenia. Nie trzeba pasteryzować ani odwracać do góry dnem. Ażeby nic się nie zmarnowało, to garnek po smażonej konfiturze płuczę mineralną wodą, dodaję parę kropel cytryny i już mam dwie szklanki pysznego napoju na upalny dzień.
Konfitura wiśniowa
A zimą? Otwieram słoiczek ze słodyczą i przywołuję wspomnienie słonecznego, pachnącego owocami lata. Nie muszę nikomu mówić, że wiśnie nabierane łyżeczką prosto ze słoiczka smakują najlepiej… Szukając różnych informacji na temat kuchni, trafiłam na fantastyczny blog, do którego koniecznie zajrzyjcie, najlepiej na głodniaka! http://www.chillibite.pl/
Serdeczności od Kasi, która właśnie robi konfiturę wiśniową….
18 komentarzy
Ciekawy przepis , dziękuję 🙂
Cieszę się Aniu i uwierz mi ta konfitura smakuje cudownie, nie fermentuje i nie scukrza się w słoiczkach 🙂
Pyyyycha, też lubię jeść łakocie łyżeczką, prosto ze słoiczka…
Aniu, tak właśnie robię… Pierwszy słoiczek został opróżniony, a jeszcze nie zdążył wystygnąć… Reszta na chłodne dni.
Ale pysznie wygląda. Ja kiedyś robiłam konfiturę z wiśni i drylowałam spinaczem.Nawet sprawnie szło. Kiedy kupiłam drylownicę wiśnia zachorowała i przez kilka lat mam przerwę. Wrócę do niej z pewnością.Dziękuję za przepis. Pozdrawiam:):):)
Janinko, wyjątkową przyjemnością jest robienie konfitur, a już otwierania słoiczka zimą, to celebra….
Bardzo Cię pozdrawiam – Kasia
Konfitura z wiśni nie ma sobie równych, to klasyka 🙂
Zgadzam się z Tobą, to jedyna słodkość,jaką jem łyżkami 🙂
Będzie wersja bez cukru? 😀
Pewnie w przyszłości spróbuję zrobić bezcukrową konfiturę…
Ależ bym taką zjadła – to prawdziwy smak lata 🙂
Zachowuję ten smak i zapach na wiele miesięcy. Gdy w grudniu otwieram słoiczek, to w całym domu pachnie wiśniami…
Konfitura wiśniowa jak najbardziej, ale ja wolę nalewkę wiśniową 🙂
Nalewkę wiśniową oczywiście też robię, jest pyszna i lubi szumieć w głowie…
Przepis wygląda przepysznie. Muszę spróbować w przyszłym roku jak obrodzą wiśnie. Uwielbiam wszystkie wiśniowe przetwory w związku z tym jeszcze bardziej mnie zachęca ten przepis żeby go wypróbować.
Miejmy nadzieję, że w tym roku obrodzą, bo w ubiegłym nie było ich prawie wcale. Po wiosennych przymrozkach wymarzł cały kwiat.
Buziaki Oleńko 🙂
Wspaniały przepis na konfiturę, takiego jeszcze nie znałam. Uwielbiam wiśnie pod każdą postacią, dlatego przepis zapisuję na przyszłość.
Miło mi, właśnie się zajadam i poprawiam sobie humor.
Serdeczności od Kasi 🙂